Przesłanie kombatanta

soldier-504942_1920Nie tak dawno, na wizytę w moim gabinecie zarejestrował się pacjent, z którym spotkanie stanowiło dla mnie ważną lekcję i stało się źródłem refleksji, którymi zdecydowałem się, podzielić. Ponad 90-letni weteran drugiej wojny światowej, działacz Związku Kombatantów, przyszedł do mnie, by porozmawiać o życiu i wyzwaniach jakie postawiła przed nim historia.

Spotkanie z człowiekiem, którego życie obejmuje blisko stulecie, musi budzić (i wzbudziło we mnie) pokorę. Sam pan Władysław (imię zmienione na potrzeby tego tekstu) okazał się człowiekiem niezwykle skromnym, z dystansem odnosił się do słów, które często padają pod adresem jego i jego kolegów. „Bohaterstwo, szacunek, współczucie – niech Pan nie nadużywa do mnie tych słów!” poinstruował stanowczo na wstępie. Niedawno został wdowcem. To tęsknota za żoną i żałoba po jej utracie, sprawiła, że nasiliły się wspomnienia okrutnej wojennej przeszłości. Pomimo tego, że przeżył swoje życie w pełni, założył rodzinę, ocalał od pożogi wojny i prześladowań w okresie komunizmu, to obrazy okrucieństwa i traumy wojennej pozostały z nim do dziś. Utrwaliły się żywe i przerażająco rzeczywiste, a wyzwalaczami tych ponurych wspomnień stały się codzienne rzeczy takie, jak: dźwięki, zapachy, miejsca.

Czy możliwym jest, by objawy stresu pourazowego towarzyszyły człowiekowi tak długo? Podręczniki diagnostyczne takie jak „Klasyfikacja w ICD-10” wskazują jasno, że u ofiar wojen, czy kataklizmów może dojść do trwałych zmian w osobowości, które rzutują na całe ich życie. „A w głowie wciąż trwa wojna” brzmi tytuł artykułu dwójki badaczy, którzy stawiają hipotezę, że problemy, których doświadczają współcześni Polacy to pozostałości nigdy nie zagojonej rany po przeżyciach dziadków i rodziców z czasów okupacji, a później mroku komunistycznej dyktatury.
Nie będę się tu rozpisywał, czy to nazbyt daleko idąca (i wygodna) interpretacja. Zbyt często za to, co złego dzieje się w naszym życiu obwiniamy historię, dom, w którym wyrośliśmy, rodziców, zamiast wziąć odpowiedzialność za przyszłość- wszak ta należy już do nas. Pan Władysław wyjaśnił mi swoją koncepcję towarzyszących mu trudności, pozbawioną wskazywania winnych, znacznie prostszą. Kiedyś nie było z kim o tym porozmawiać, po prostu. Ci, którzy pamiętali, nie chcieli do traumy wracać, reszta, w tym potomkowie ocalałych- nie wiedzieli jak pomóc.

Byłem zdany na siebie, a o wielu doznanych krzywdach i makabrycznych obrazach powiedziałem rodzinie po latach. Gdy dziś, dla moich prawnuków, spisuję wspomnienia, płaczę.

Z jego wypowiedzi wynikało, że współczesny świat jest lepiej przygotowany na pomoc ludziom ( w tym także żołnierzom), którzy narażeni są na doświadczenie stresu pourazowego. Nie mogłem nie przyznać mu racji.

Zespół stresu pourazowego (PTSD), po działaniach wywołanych przez człowieka (a takie bez wątpienia stanowią: wojny, tortury, ucieczka z okupowanego miasta, pobyt w obozie koncentracyjnym), ujawnia się nie tylko u ofiar i ocalonych, lecz również u osób niosących im pomoc, walczących z żywiołem lub wrogiem: strażaków, ratowników medycznych, żołnierzy. Niedawno miałem okazję prowadzić spotkanie edukacyjne z zakresu PTSD dla młodych żołnierzy Wojska Polskiego, kandydatów na przyszłych oficerów. Dzięki takim kursom żołnierze wiedzą jak rozpoznawać u siebie i innych pierwsze symptomy PTSD, dowiadują się jak wygląda pomoc w tym zakresie (obala się m.in. mit, że kluczowe są pierwsze godziny po zdarzeniu traumatycznym i że wszystkich, bez wyjątku należy otoczyć wsparciem psychologicznym). Żołnierze są informowani o tym gdzie i kiedy należy zgłosić się do specjalisty. W Internecie popularna stała się akcja „22 pompki dla weteranów”, która przyjęła się także w Polsce i która na szeroką skalę zwróciła uwagę, na często pomijany aspekt powojennej traumy u żołnierzy. Zaczynamy to zauważać, uczymy się o tym mówić.
Pan Władysław musiał poradzić sobie sam, często walcząc z własnym państwem i urzędniczą biurokracją o środki na rehabilitację i godne życie. On i jego rówieśnicy nie są pokoleniem straconym, wszak wykonali niewyobrażalny trud powrotu życia po traumie, wywalczyli wolność dla następnych pokoleń. Mogą stanowić przykład siły życia, olbrzymiej woli, by iść do przodu i nie poddawać się, pomimo okrutnych doświadczeń z przeszłości. To filozofia, którą można odnieść do wielu współczesnych trudności, „cywilizowanego” świata.

Na koniec wizyty Pan Władysław opowiedział mi swoje przesłanie, a ja zapytałem go, czy mogę udostępnić je dalej. Podzielił się tym, o czym zawsze warto pamiętać: że wojna oprócz ofiar, pozostawia za sobą żywych, których wspomnienia wyniszcza. Trzeba podejmować wysiłki, by utrzymać pokój, a tym, którzy w przeszłości o niego walczyli, pomagać. I jeszcze jedna refleksja, mój niecodzienny pacjent podkreślił, jak ważne było dla niego cieszenie się tym, co w życiu miał i docenianie KAŻDEJ dobrej chwili, zwłaszcza z ukochaną osobą. W dzisiejszych czasach, dodał, już Waszym obowiązkiem jest szanować i utrwalać pokój, o który trzeba aktywnie dbać i cieszyć się bliskością osób, które są najważniejsze.
Za to przypomnienie pragnę, Panie Władysławie, bardzo mocno podziękować i, zgodnie z obietnicą, przekazać je dalej.

Podobał Ci się wpis? Chcesz wiedzieć kiedy pojawi się kolejny ? Polub Góry Możliwości na fb!

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.